wtorek, 13 listopada 2012

#9 Imagine Part 1

-Odbierz, odbierz, odbierz.- powtarzałaś do telefonu przy swoim uchu. Odsunęłaś komórkę od swojego ucha i popatrzyłaś na ekran. Połączenie trwało już 30 sekund, a on dalej nie odebrał. 
-Cholera, Bieber!- krzyknęłaś kiedy nie odebrał. Rzuciłaś telefon na łóżko i pobiegłaś po schodach na dół do kuchni, gdzie siedziała Twoja mama. Siedziała przy stole z gazetą i filiżanką aromatycznej kawy. 
-Mamo, czy Pattie do ciebie dzwoniła?- zapytałaś. Równocześnie wlewałaś pomarańczowy sok do szklanki i przygotowałaś sobie tosta. 
-T.I kochanie, usiądź sobie i zrelaksuj się. Ich samolot prawdopodobnie wylądował. Weź głęboki oddech. Pattie będzie zadzwonić, gdy będą już na miejscu, nie martw się tak. 
Westchnęłaś, wzięłaś przygotowanego tosta i szklankę z sokiem. Usiadłaś obok niej i wypiłaś łyk napoju. 
-Przepraszam, ale nie widziałam swojego najlepszego przyjaciela od roku.- specjalnie zaakcentowałaś ostatnie słowo. 
-Pattie zaraz zadzwoni.- powtórzyła. 
~~
Justin Bieber. Wszyscy znali go jako chłopca, odkrytego przez YouTube. Zaczął być sławny niemal natychmiast. Jego charakterystyczna fryzura i piękne, brązowe oczy sprawiały, że dziewczyny na całym świecie pożądały go jak nikogo innego. Jaki był dla mnie? Dla mnie był najlepszym przyjacielem od przeszło trzech lat.

Justin, razem z rodziną mieszkał na tej samej ulicy co ja. Nasi rodzice byli po rozwodzie, wychowywały nas matki. Były przyjaciółkami, więc jako dzieci widywaliśmy się praktycznie codziennie. Po pierwszym spotkaniu absolutnie się znienawidziliśmy, chodź szybko lody między nami stopniały. Następnie byliśmy absolutnie nierozłączni. Justin był chłopakiem, to oczywiste, więc miał wiele dziewczyn, ale to nie wpływało na naszą relacje. Nigdy nie myśleliśmy, że możemy być czymś więcej niż tylko przyjaciółmi. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Szczerze? Naszą przyjaźń ceniłam ponad wszystko. Justin odstał wiadomość o przeprowadzce do Atlanty kilka dni przed odlotem. Nie mogłam uwierzyć. Atlanta to było takie wielkie miasto... To było tak daleko od naszego rodzinnego miasta. Gdy wyjechał, starałam się zignorować fakt, że mój najlepszy przyjaciel już nigdy nie będzie mieszkał o dwa drzwi dalej. Próbowałam zapomnieć o fakcie, że nie będę go widzieć miesiącami. Musiałam przyznać- Justin miał niesamowity głos. Kiedyś zaśpiewał dla mnie przypadkiem, a ja poczułam się tak jakby śpiewał dla mnie anioł.  Nie dziwiła mnie jego rosnąca popularność, bałam się o szybkość z jaką ona przychodzi. 
Justin chciał zarówno podróżować i spotykać się z nami co kilka miesięcy. Niestety to nie było możliwe- w krótkim okresie czasu doszło do tego, że widziałam go raz do roku. Z tego powodu strasznie się ucieszyłam na wiadomość, że mój przyjaciel ma w planach odwiedzenie Stratford przed Believe Tour. 
Po tym jak ukazał się jego pierwszy singiel wiedziałam, że jego życie zmieni się o 100%. Ale zawszę traktowałam go jak tego samego chłopaka z którym się wychowałam. 
~~
-Idę na górę. Krzycz jeżeli Pattie zadzwoni.- powiedziałam biorąc swój talerz i szklankę. 
-Dobrze.- zgodziła się moja mama. 
Powoli wchodziłam po schodach na górę. Gdy dotarłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi, włączyłam swojego iPoda. Zerknęłam na ekran i zobaczyłam jedną nową wiadomość. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło. 
Justin: Hey kochana! Zaraz będę. Wyjdź przed dom jeśli na mnie czekasz. 
Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Rzuciłam telefon na łóżko i szybko chwyciłam szczotkę do włosów. Szybko rozczesałam moje długie, kasztanowe włosy i rzuciłam się na moją szafę. Zmieniłam moją pidżamę i białe skarpetki na szarą koszulkę odkrywającą ramiona i postrzępione, dżinsowe shorty <outfit>.
Chwyciłam mój telefon który leżał na łóżku i pobiegłam po schodach na dół. 
-Mamo! Justin zaraz będzie!- wykrzyknęłam i poślizgnęłam się na podłodze. W ostatniej chwili odzyskałam równowagę.
-Czy on przyjdzie aby cię zobaczyć?- spytała, a ja spojrzałam na nią podejrzliwie. 
-Co masz na myśli?
Podniosła ręce w geście obrony.
-Przepraszam, byłam po prostu ciekawa.
Potrząsnęłam głową i odwróciłam się do niej:
-Prawdopodobnie wrócimy tu później. 
Skinęła głową, a ja wybiegłam na zewnątrz i zatrzasnęła za sobą drzwi. Pobiegłam na koniec podjazdu i... czekałam. Stałam tam jakieś pięć minut aż w końcu zdenerwowana wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zanim zdążyłam nacisnąć jeden klawisz silne dłonie owinęły się w okół mojego pasa. Mój głośny krzyk przebił ciszę otoczenia. Ten ktoś podniósł mnie do góry i obrócił do siebie. Zostałam objęta niedźwiedzim uściskiem. Justin. 
-JUSTIN!- zaczęłam płakać, owijałam ręce wokół jego szyi, słyszałam bicie jego serca.- Nie rób tak nigdy więcej!
-Przepraszam plebsie.- powiedział i odsunął się ode mnie chodź cały czas obejmował mnie mocno. Jego uśmiech był ogromny. 
Drżałam, ale kto by nie drżał w takiej sytuacji?
-Prawie tu umarłam! Debilu!
Śmiał się z mojej frustracji, następnie przytulił mnie jeszcze raz. 
-Tak bardzo za tobą tęskniłam.- mruknęłam mu do ucha. 
-Też tęskniłem. Teraz chodźmy, muszę odciąć się od tego wszystkiego.- kiwnął głową w kierunku swojego range rovera i kilku ochroniarzy.  Skinęłam głową, a on chwycił moją dłoń. Zaskoczyło mnie to. 
-Chodźmy do fortu.
-Do fortu? Żartujesz? Nie byłam tam odkąd skończyłam 12 lat.- odpowiedziałam chichotając, ale poszłam za nim. 
Wzruszył ramionami i delikatnie popchnął mnie zachęcając do wyścigów. Szybko ruszyłam, bo zawszę biegałam lepiej od niego. I teraz okazało się, że byłam pierwsza, a on z lekkim rozczarowaniem na twarzy powiedział:
-Chodź raz mogłaś dać mi wygrać. 

10 minut marszu wystarczyło abyśmy znaleźli się w naszym tajnym miejscu. ,,Fort" był małym domkiem na drzewie. Na początku nie byłam za bardzo przekonana ale Justin nalegał abyśmy go zbudowali. Mieliśmy 10 lat. Po czasie okazało się, że to był genialny pomysł, a ja nie żałowałam decyzji podjęcia się budowy. Byłam jak jego partner w zbrodni. Stworzyliśmy tajną trasę, której nie znał nikt poza nami.  To było w pobliżu rzeczki, więc było cicho i spokojnie. To było jak nasz własny świat.
~~
-Więc co nowego w Stratford?- zapytał Justin wspinając się po drabinie, która prowadziła do fortu. 
-Absolutnie nic.- westchnęłam. 
Justin spojrzał na mnie z uśmiechem. Pokazałam mu język i lekko uderzyłam go w tyłek.
-Uważaj jak wchodzisz. Boje się o ciebie.- powiedział kiedy zaczęłam wchodzić na drabinkę. Chwile potem lekko wylądowałam obok niego. Justin otworzył drzwi, a kiedy wszedł musiał zgiąć się w pół, ponieważ budynek był tak niski. Musiałam przyznać, że jak na nasze 10 lat wykonaliśmy dobrą robotę. Mieliśmy nawet drugie piętro. 
-Zapomniałam jak tu jest.- wyszeptałam rozglądając się wokół. Na czworakach wyszłam przez ,,balkon" i stanęłam na małym tarasie. Rozciągał się absolutnie wspaniały widok na okoliczne łąki. 
-Widziałam się ostatnio u Ellen. Niezły kapelusz.- powiedziałam lekko mierzwiąc mu włosy. 
Parsknęłam śmiechem, zaraz potem on. 
-Oh Zamknij się. Dała go mi. Przynajmniej nie zniszczyłem sobie włosów.- poprawił je zadowolony. 
-Naprawdę chciałbym tu wrócić... Znowu widzieć się z tobą, Ryanem i Chazem.- spojrzał w dal. 
-Mhm.- mruknęłam patrząc na drewnianą podłogę z której schodziła farba.- Jak długo zostajesz?
-Trzy, może cztery dni.- odpowiedział, a ja spojrzałam na niego. 
-Co masz na myśli 3 lub 4 dni?! Mówiłeś, że tydzień lub 2!- wykrzyknęłam. 
Wzruszył ramionami i wyciągnął swój telefon. 
-Justin! Chce Twojej uwagi!- rzucił telefon i na mnie spojrzał- Mówiłeś, że zostajesz tydzień lub dwa.
-Dlaczego robisz z tego taką wielką sprawę? Musimy się kłócić?- przeciągał słowa. 
-To jest wielka sprawa! Jesteś moim przyjacielem, nie widziałam cię prawie rok... Ale widzę, że ty się tym nie przejmujesz.- spojrzałam na niego. Duże, ciemne i chmury zbierały się. Deszcz w sierpniu. Świetnie.
-Nie mogę nic na to poradzić.- powiedział po chwili milczenia. 
-Nie możesz nic na to poradzić?! Ty?! Justin jesteś tutaj najważniejszy. Wszystkie te osoby  Scooter, Allison, Kenny, Alfredo... ich życie praktycznie kręci się wokół ciebie. Podejmują decyzje! To ty śpiewasz i występujesz. Nie uważasz, że możesz  zrobić sobie przerwę raz na jakiś czas?
-Może ja nie chce sobie zrobić przerwy. Być może nie chcesz tu wrócić, być może chce wrócić do LA.- wyrzucił- Nigdy tego nie zrozumiesz...
-Przepraszam co?- odparłam i chwyciłam go za rękę.- Dlaczego do cholery tak się zachowujesz?!
-Dlaczego się tak zachowuje?- podniósł do góry swoje brwi. 
-Tak! Jesteś taki... inny. Nie zachowujesz się jak Justin którego znam. Zachowujesz się zupełnie inaczej.- ruszyłam do drzwi.- Nie wiem o co chodzi ale dopóki nie przestaniesz zachowywać się jak palant nie rozmawiaj ze mną!- krzyknęłam schodząc z domku. 
Padał deszcz ale w tej chwili to nie odgrywało roli. 
-T.I czekaj!- zawołał za mną.  Deszcz padał strasznie mocno, więc całe moje ubranie już było mokre. 
-Kocie proszę! Nie miałem tego na myśli, jestem po prostu zmęczony! Proszę zaczekaj.
W końcu mnie dogonił i szedł równo ze mną. 
-Zmęczenie to nie wymówka.- zatrzymałam się. 
-T.I przepraszam, ok?  To jest po prostu coś, o czym muszę ci powiedzieć. Nie wiem jak ci to powiedzieć i jak zareagujesz...
-Czy o usprawiedliwienie na bycie dupkiem?- zapytałam.- Klasa Justin, naprawdę klasa. 
Odwróciłam się i szłam dalej. Co chwile moje conversy lądowały w kałuży przez co były całe mokre. 
-Kocie!- nazwał mnie tak znowu. Nigdy nie zwracałam na to uwagi ale teraz mnie to irytowało. Chwycił mnie mocno i odwrócił mnie tak, że byłam dosłownie cal od niego.
-T.I po prostu mnie posłuchaj. Przez chwilę. Ja... kocham cię.- wyszeptał. 
------------------------------------------
Pierwsze to chyba to, że przepraszam Was za tak długą nieobecność ale jakoś nie mogłam się w sobie zebrać aby napisać coś na tego bloga. Jak widzicie imagin jest dość długi, miał być dwa razy dłuższy dlatego postanowiłam rozbić go na części. Ogólnie przepraszam, że moje imaginy ciągle są, że główna bohaterka przyjaźni się z JB ale ja kocham coś takiego pisać. Wiem, że po pierwszej części nastąpiła zmiana narracji ale ja zrobiłam to specjalnie. Kwestie komentarzy... Nie będę się nawet wypowiadać, strasznie mnie to dobija ale wierzę w Was i mam nadzieje, że tu będzie więcej. 

wtorek, 6 listopada 2012

#8 Imagine Jelena

Piosenka do tekstu (zależy mi abyście słuchali ją podczas czytania): <klik>

-Dzisiaj, tutaj w LA, chcę zrobić coś specjalnego. Następne piosenka to opowieść o mnie i o pewnej wyjątkowej dla mnie osobie.- krzyki było słychać w całej arenie. Justin kontynuował:
-Chciałbym aby była tutaj. Nie przeszkadza Wam to? Chcę podzielić tę wyjątkową chwilę z wami wszystkimi. Z moją rodziną. Powitajcie niesamowitą Selenę Gomez!
Pomimo nienawiści ze strony Beliebers dziewczyna dostała duże oklaski. Niepewnie weszła na scenę, skrępowana całą sytuacją. 
Co on wyprawia?! Mam nadzieje, że nic nie odwali.
Melodia rozpoczęła się kiedy usiadła. 
-Kochanie, usiądź wygodnie, odpręż się i pozwól mi pokazać światu, jak bardzo cię kocham.- szepnął jej Justin do ucha.

Pozwól, że opowiem ci historię
O dziewczynie i chłopaku
On zakochał się w swojej przyjaciółce
Kiedy ona jest w pobliżu, nie czuje niczego poza radością
Ale ona została już zraniona i to uczyniło ją ślepą 
Nigdy nie byłaby w stanie uwierzyć, że miłość mogłaby ją dobrze potraktować
Ale czy wiedziałaś, że cię kocham? Czy byłaś nieświadoma?
Jesteś uśmiechem na mojej twarzy
A ja nigdzie się nie wybieram
Jestem tutaj po to, by uczynić cię szczęśliwą, jestem tutaj po to, by widzieć cię uśmiechającą się
Chciałem ci to powiedzieć od dłuższego czasu

Kto sprawi, że się zakochasz?
Wiem, że mur otacza drogę do twego serca
Wcale nie będziesz się bać, oh moja droga
Ale nie możesz latać, dopóki
Nie możesz latać, dopóki się nie zakochasz

Cóż, mogę powiedzieć, że boisz się, co to może uczynić
Bo mamy taką wspaniałą przyjaźń i nie chcesz jej stracić
Cóż, ja też nie chcę jej stracić
Nie sądzę, że mogę po prostu siedzieć, gdy cierpisz, kochanie
Więc, weź mnie za rękę
Czy wiedziałaś, że jesteś aniołem? Który zapomniał, jak latać
Czy wiesz, że widok ciebie płaczącej za każdym razem łamie mi serce?
Bo wiem, że za każdym razem, gdy on popełnia błąd, zanika część ciebie, jestem ramieniem, na którym możesz się wypłakać
I mam nadzieję, że do czasu, gdy skończę tę piosenkę, zdam sobie sprawę.

Kto sprawi, że się zakochasz?
Wiem, że mur otacza drogę do twego serca
Wcale nie będziesz się bać,  moja droga
Ale nie możesz latać, dopóki
Nie możesz latać, dopóki się nie zakochasz

Złapię cię jeśli spadniesz
Złapię cię jeśli spadniesz
Złapię cię jeśli spadniesz

Ale jeśli rozwiniesz swoje skrzydła 
Możesz odlecieć ze mną w dal
Ale nie możesz latać, dopóki
Nie możesz latać dopóki nie pozwolisz sobie upaść

Kto sprawi, że się zakochasz?
Wiem, że mur otacza drogę do twego serca
Wcale nie będziesz się bać, moja droga
Ale nie możesz latać, dopóki
Nie możesz latać, dopóki się

Nie zakochasz
Wiem, że mur otacza drogę do twego serca
Wcale nie będziesz się bać, moja droga
Ale nie możesz latać, dopóki
Nie możesz latać, dopóki nie pozwolisz sobie upaść

Złapię cię jeśli spadniesz
Złapię cię jeśli spadniesz
Złapię cię jeśli spadniesz

Jeśli rozwiniesz swoje skrzydła 
Możesz odlecieć ze mną w dal
Nie możesz latać, dopóki
Nie możesz latać, dopóki się nie zakochasz


Zdjął mikrofon z dala od jego ust i wyjął z kieszeni malutkie, czerwone pudełeczko pieczętującą ich przyszłość. Wszyscy na arenie wiedzieli co się dzieje, krzyki nasilały się z każdą sekundą. 
-Selena Marie Gomez, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną?
Nie mogła powstrzymać się do uśmiechu przez łzy wzruszenia:
-Tak, tak, tak, milion razy tak.
-----------------------------------
Nowy tak szybko dlatego, że jak widzicie jest bardzo krótki. Ja napisałam tylko kilka zdań, reszta to przetłumaczony teks ,,Fall"
Nie mogłam się powstrzymać od dodania tego tutaj. Kocham tą piosenkę, jest moją ulubioną z ,,Believe". I chyba to już ostatni imagin na tym blogu bo widzę zatrważająco niską liczbę komentarzy. A nawet jeśli nie to chyba zrobię sobie małą przerwę. No nic, do zobaczenia!