-Odbierz, odbierz, odbierz.- powtarzałaś do telefonu przy swoim uchu. Odsunęłaś komórkę od swojego ucha i popatrzyłaś na ekran. Połączenie trwało już 30 sekund, a on dalej nie odebrał.
-Cholera, Bieber!- krzyknęłaś kiedy nie odebrał. Rzuciłaś telefon na łóżko i pobiegłaś po schodach na dół do kuchni, gdzie siedziała Twoja mama. Siedziała przy stole z gazetą i filiżanką aromatycznej kawy.
-Mamo, czy Pattie do ciebie dzwoniła?- zapytałaś. Równocześnie wlewałaś pomarańczowy sok do szklanki i przygotowałaś sobie tosta.
-T.I kochanie, usiądź sobie i zrelaksuj się. Ich samolot prawdopodobnie wylądował. Weź głęboki oddech. Pattie będzie zadzwonić, gdy będą już na miejscu, nie martw się tak.
Westchnęłaś, wzięłaś przygotowanego tosta i szklankę z sokiem. Usiadłaś obok niej i wypiłaś łyk napoju.
-Przepraszam, ale nie widziałam swojego najlepszego przyjaciela od roku.- specjalnie zaakcentowałaś ostatnie słowo.
-Pattie zaraz zadzwoni.- powtórzyła.
~~
Justin Bieber. Wszyscy znali go jako chłopca, odkrytego przez YouTube. Zaczął być sławny niemal natychmiast. Jego charakterystyczna fryzura i piękne, brązowe oczy sprawiały, że dziewczyny na całym świecie pożądały go jak nikogo innego. Jaki był dla mnie? Dla mnie był najlepszym przyjacielem od przeszło trzech lat.
Justin, razem z rodziną mieszkał na tej samej ulicy co ja. Nasi rodzice byli po rozwodzie, wychowywały nas matki. Były przyjaciółkami, więc jako dzieci widywaliśmy się praktycznie codziennie. Po pierwszym spotkaniu absolutnie się znienawidziliśmy, chodź szybko lody między nami stopniały. Następnie byliśmy absolutnie nierozłączni. Justin był chłopakiem, to oczywiste, więc miał wiele dziewczyn, ale to nie wpływało na naszą relacje. Nigdy nie myśleliśmy, że możemy być czymś więcej niż tylko przyjaciółmi. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Szczerze? Naszą przyjaźń ceniłam ponad wszystko. Justin odstał wiadomość o przeprowadzce do Atlanty kilka dni przed odlotem. Nie mogłam uwierzyć. Atlanta to było takie wielkie miasto... To było tak daleko od naszego rodzinnego miasta. Gdy wyjechał, starałam się zignorować fakt, że mój najlepszy przyjaciel już nigdy nie będzie mieszkał o dwa drzwi dalej. Próbowałam zapomnieć o fakcie, że nie będę go widzieć miesiącami. Musiałam przyznać- Justin miał niesamowity głos. Kiedyś zaśpiewał dla mnie przypadkiem, a ja poczułam się tak jakby śpiewał dla mnie anioł. Nie dziwiła mnie jego rosnąca popularność, bałam się o szybkość z jaką ona przychodzi.
Justin chciał zarówno podróżować i spotykać się z nami co kilka miesięcy. Niestety to nie było możliwe- w krótkim okresie czasu doszło do tego, że widziałam go raz do roku. Z tego powodu strasznie się ucieszyłam na wiadomość, że mój przyjaciel ma w planach odwiedzenie Stratford przed Believe Tour.
Po tym jak ukazał się jego pierwszy singiel wiedziałam, że jego życie zmieni się o 100%. Ale zawszę traktowałam go jak tego samego chłopaka z którym się wychowałam.
~~
-Idę na górę. Krzycz jeżeli Pattie zadzwoni.- powiedziałam biorąc swój talerz i szklankę.
-Dobrze.- zgodziła się moja mama.
Powoli wchodziłam po schodach na górę. Gdy dotarłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi, włączyłam swojego iPoda. Zerknęłam na ekran i zobaczyłam jedną nową wiadomość. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło.
Justin: Hey kochana! Zaraz będę. Wyjdź przed dom jeśli na mnie czekasz.
Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Rzuciłam telefon na łóżko i szybko chwyciłam szczotkę do włosów. Szybko rozczesałam moje długie, kasztanowe włosy i rzuciłam się na moją szafę. Zmieniłam moją pidżamę i białe skarpetki na szarą koszulkę odkrywającą ramiona i postrzępione, dżinsowe shorty <outfit>.
Chwyciłam mój telefon który leżał na łóżku i pobiegłam po schodach na dół.
-Mamo! Justin zaraz będzie!- wykrzyknęłam i poślizgnęłam się na podłodze. W ostatniej chwili odzyskałam równowagę.
-Czy on przyjdzie aby cię zobaczyć?- spytała, a ja spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Co masz na myśli?
Podniosła ręce w geście obrony.
-Przepraszam, byłam po prostu ciekawa.
Potrząsnęłam głową i odwróciłam się do niej:
-Prawdopodobnie wrócimy tu później.
Skinęła głową, a ja wybiegłam na zewnątrz i zatrzasnęła za sobą drzwi. Pobiegłam na koniec podjazdu i... czekałam. Stałam tam jakieś pięć minut aż w końcu zdenerwowana wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zanim zdążyłam nacisnąć jeden klawisz silne dłonie owinęły się w okół mojego pasa. Mój głośny krzyk przebił ciszę otoczenia. Ten ktoś podniósł mnie do góry i obrócił do siebie. Zostałam objęta niedźwiedzim uściskiem. Justin.
-JUSTIN!- zaczęłam płakać, owijałam ręce wokół jego szyi, słyszałam bicie jego serca.- Nie rób tak nigdy więcej!
-Przepraszam plebsie.- powiedział i odsunął się ode mnie chodź cały czas obejmował mnie mocno. Jego uśmiech był ogromny.
Drżałam, ale kto by nie drżał w takiej sytuacji?
-Prawie tu umarłam! Debilu!
Śmiał się z mojej frustracji, następnie przytulił mnie jeszcze raz.
-Tak bardzo za tobą tęskniłam.- mruknęłam mu do ucha.
-Też tęskniłem. Teraz chodźmy, muszę odciąć się od tego wszystkiego.- kiwnął głową w kierunku swojego range rovera i kilku ochroniarzy. Skinęłam głową, a on chwycił moją dłoń. Zaskoczyło mnie to.
-Chodźmy do fortu.
-Do fortu? Żartujesz? Nie byłam tam odkąd skończyłam 12 lat.- odpowiedziałam chichotając, ale poszłam za nim.
Wzruszył ramionami i delikatnie popchnął mnie zachęcając do wyścigów. Szybko ruszyłam, bo zawszę biegałam lepiej od niego. I teraz okazało się, że byłam pierwsza, a on z lekkim rozczarowaniem na twarzy powiedział:
-Chodź raz mogłaś dać mi wygrać.
10 minut marszu wystarczyło abyśmy znaleźli się w naszym tajnym miejscu. ,,Fort" był małym domkiem na drzewie. Na początku nie byłam za bardzo przekonana ale Justin nalegał abyśmy go zbudowali. Mieliśmy 10 lat. Po czasie okazało się, że to był genialny pomysł, a ja nie żałowałam decyzji podjęcia się budowy. Byłam jak jego partner w zbrodni. Stworzyliśmy tajną trasę, której nie znał nikt poza nami. To było w pobliżu rzeczki, więc było cicho i spokojnie. To było jak nasz własny świat.
~~
-Więc co nowego w Stratford?- zapytał Justin wspinając się po drabinie, która prowadziła do fortu.
-Absolutnie nic.- westchnęłam.
Justin spojrzał na mnie z uśmiechem. Pokazałam mu język i lekko uderzyłam go w tyłek.
-Uważaj jak wchodzisz. Boje się o ciebie.- powiedział kiedy zaczęłam wchodzić na drabinkę. Chwile potem lekko wylądowałam obok niego. Justin otworzył drzwi, a kiedy wszedł musiał zgiąć się w pół, ponieważ budynek był tak niski. Musiałam przyznać, że jak na nasze 10 lat wykonaliśmy dobrą robotę. Mieliśmy nawet drugie piętro.
-Zapomniałam jak tu jest.- wyszeptałam rozglądając się wokół. Na czworakach wyszłam przez ,,balkon" i stanęłam na małym tarasie. Rozciągał się absolutnie wspaniały widok na okoliczne łąki.
-Widziałam się ostatnio u Ellen. Niezły kapelusz.- powiedziałam lekko mierzwiąc mu włosy.
Parsknęłam śmiechem, zaraz potem on.
-Oh Zamknij się. Dała go mi. Przynajmniej nie zniszczyłem sobie włosów.- poprawił je zadowolony.
-Naprawdę chciałbym tu wrócić... Znowu widzieć się z tobą, Ryanem i Chazem.- spojrzał w dal.
-Mhm.- mruknęłam patrząc na drewnianą podłogę z której schodziła farba.- Jak długo zostajesz?
-Trzy, może cztery dni.- odpowiedział, a ja spojrzałam na niego.
-Co masz na myśli 3 lub 4 dni?! Mówiłeś, że tydzień lub 2!- wykrzyknęłam.
Wzruszył ramionami i wyciągnął swój telefon.
-Justin! Chce Twojej uwagi!- rzucił telefon i na mnie spojrzał- Mówiłeś, że zostajesz tydzień lub dwa.
-Dlaczego robisz z tego taką wielką sprawę? Musimy się kłócić?- przeciągał słowa.
-To jest wielka sprawa! Jesteś moim przyjacielem, nie widziałam cię prawie rok... Ale widzę, że ty się tym nie przejmujesz.- spojrzałam na niego. Duże, ciemne i chmury zbierały się. Deszcz w sierpniu. Świetnie.
-Nie mogę nic na to poradzić.- powiedział po chwili milczenia.
-Nie możesz nic na to poradzić?! Ty?! Justin jesteś tutaj najważniejszy. Wszystkie te osoby Scooter, Allison, Kenny, Alfredo... ich życie praktycznie kręci się wokół ciebie. Podejmują decyzje! To ty śpiewasz i występujesz. Nie uważasz, że możesz zrobić sobie przerwę raz na jakiś czas?
-Może ja nie chce sobie zrobić przerwy. Być może nie chcesz tu wrócić, być może chce wrócić do LA.- wyrzucił- Nigdy tego nie zrozumiesz...
-Przepraszam co?- odparłam i chwyciłam go za rękę.- Dlaczego do cholery tak się zachowujesz?!
-Dlaczego się tak zachowuje?- podniósł do góry swoje brwi.
-Tak! Jesteś taki... inny. Nie zachowujesz się jak Justin którego znam. Zachowujesz się zupełnie inaczej.- ruszyłam do drzwi.- Nie wiem o co chodzi ale dopóki nie przestaniesz zachowywać się jak palant nie rozmawiaj ze mną!- krzyknęłam schodząc z domku.
Padał deszcz ale w tej chwili to nie odgrywało roli.
-T.I czekaj!- zawołał za mną. Deszcz padał strasznie mocno, więc całe moje ubranie już było mokre.
-Kocie proszę! Nie miałem tego na myśli, jestem po prostu zmęczony! Proszę zaczekaj.
W końcu mnie dogonił i szedł równo ze mną.
-Zmęczenie to nie wymówka.- zatrzymałam się.
-T.I przepraszam, ok? To jest po prostu coś, o czym muszę ci powiedzieć. Nie wiem jak ci to powiedzieć i jak zareagujesz...
-Czy o usprawiedliwienie na bycie dupkiem?- zapytałam.- Klasa Justin, naprawdę klasa.
Odwróciłam się i szłam dalej. Co chwile moje conversy lądowały w kałuży przez co były całe mokre.
-Kocie!- nazwał mnie tak znowu. Nigdy nie zwracałam na to uwagi ale teraz mnie to irytowało. Chwycił mnie mocno i odwrócił mnie tak, że byłam dosłownie cal od niego.
-T.I po prostu mnie posłuchaj. Przez chwilę. Ja... kocham cię.- wyszeptał.
------------------------------------------
Pierwsze to chyba to, że przepraszam Was za tak długą nieobecność ale jakoś nie mogłam się w sobie zebrać aby napisać coś na tego bloga. Jak widzicie imagin jest dość długi, miał być dwa razy dłuższy dlatego postanowiłam rozbić go na części. Ogólnie przepraszam, że moje imaginy ciągle są, że główna bohaterka przyjaźni się z JB ale ja kocham coś takiego pisać. Wiem, że po pierwszej części nastąpiła zmiana narracji ale ja zrobiłam to specjalnie. Kwestie komentarzy... Nie będę się nawet wypowiadać, strasznie mnie to dobija ale wierzę w Was i mam nadzieje, że tu będzie więcej.
~~
-Więc co nowego w Stratford?- zapytał Justin wspinając się po drabinie, która prowadziła do fortu.
-Absolutnie nic.- westchnęłam.
Justin spojrzał na mnie z uśmiechem. Pokazałam mu język i lekko uderzyłam go w tyłek.
-Uważaj jak wchodzisz. Boje się o ciebie.- powiedział kiedy zaczęłam wchodzić na drabinkę. Chwile potem lekko wylądowałam obok niego. Justin otworzył drzwi, a kiedy wszedł musiał zgiąć się w pół, ponieważ budynek był tak niski. Musiałam przyznać, że jak na nasze 10 lat wykonaliśmy dobrą robotę. Mieliśmy nawet drugie piętro.
-Zapomniałam jak tu jest.- wyszeptałam rozglądając się wokół. Na czworakach wyszłam przez ,,balkon" i stanęłam na małym tarasie. Rozciągał się absolutnie wspaniały widok na okoliczne łąki.
-Widziałam się ostatnio u Ellen. Niezły kapelusz.- powiedziałam lekko mierzwiąc mu włosy.
Parsknęłam śmiechem, zaraz potem on.
-Oh Zamknij się. Dała go mi. Przynajmniej nie zniszczyłem sobie włosów.- poprawił je zadowolony.
-Naprawdę chciałbym tu wrócić... Znowu widzieć się z tobą, Ryanem i Chazem.- spojrzał w dal.
-Mhm.- mruknęłam patrząc na drewnianą podłogę z której schodziła farba.- Jak długo zostajesz?
-Trzy, może cztery dni.- odpowiedział, a ja spojrzałam na niego.
-Co masz na myśli 3 lub 4 dni?! Mówiłeś, że tydzień lub 2!- wykrzyknęłam.
Wzruszył ramionami i wyciągnął swój telefon.
-Justin! Chce Twojej uwagi!- rzucił telefon i na mnie spojrzał- Mówiłeś, że zostajesz tydzień lub dwa.
-Dlaczego robisz z tego taką wielką sprawę? Musimy się kłócić?- przeciągał słowa.
-To jest wielka sprawa! Jesteś moim przyjacielem, nie widziałam cię prawie rok... Ale widzę, że ty się tym nie przejmujesz.- spojrzałam na niego. Duże, ciemne i chmury zbierały się. Deszcz w sierpniu. Świetnie.
-Nie mogę nic na to poradzić.- powiedział po chwili milczenia.
-Nie możesz nic na to poradzić?! Ty?! Justin jesteś tutaj najważniejszy. Wszystkie te osoby Scooter, Allison, Kenny, Alfredo... ich życie praktycznie kręci się wokół ciebie. Podejmują decyzje! To ty śpiewasz i występujesz. Nie uważasz, że możesz zrobić sobie przerwę raz na jakiś czas?
-Może ja nie chce sobie zrobić przerwy. Być może nie chcesz tu wrócić, być może chce wrócić do LA.- wyrzucił- Nigdy tego nie zrozumiesz...
-Przepraszam co?- odparłam i chwyciłam go za rękę.- Dlaczego do cholery tak się zachowujesz?!
-Dlaczego się tak zachowuje?- podniósł do góry swoje brwi.
-Tak! Jesteś taki... inny. Nie zachowujesz się jak Justin którego znam. Zachowujesz się zupełnie inaczej.- ruszyłam do drzwi.- Nie wiem o co chodzi ale dopóki nie przestaniesz zachowywać się jak palant nie rozmawiaj ze mną!- krzyknęłam schodząc z domku.
Padał deszcz ale w tej chwili to nie odgrywało roli.
-T.I czekaj!- zawołał za mną. Deszcz padał strasznie mocno, więc całe moje ubranie już było mokre.
-Kocie proszę! Nie miałem tego na myśli, jestem po prostu zmęczony! Proszę zaczekaj.
W końcu mnie dogonił i szedł równo ze mną.
-Zmęczenie to nie wymówka.- zatrzymałam się.
-T.I przepraszam, ok? To jest po prostu coś, o czym muszę ci powiedzieć. Nie wiem jak ci to powiedzieć i jak zareagujesz...
-Czy o usprawiedliwienie na bycie dupkiem?- zapytałam.- Klasa Justin, naprawdę klasa.
Odwróciłam się i szłam dalej. Co chwile moje conversy lądowały w kałuży przez co były całe mokre.
-Kocie!- nazwał mnie tak znowu. Nigdy nie zwracałam na to uwagi ale teraz mnie to irytowało. Chwycił mnie mocno i odwrócił mnie tak, że byłam dosłownie cal od niego.
-T.I po prostu mnie posłuchaj. Przez chwilę. Ja... kocham cię.- wyszeptał.
------------------------------------------
Pierwsze to chyba to, że przepraszam Was za tak długą nieobecność ale jakoś nie mogłam się w sobie zebrać aby napisać coś na tego bloga. Jak widzicie imagin jest dość długi, miał być dwa razy dłuższy dlatego postanowiłam rozbić go na części. Ogólnie przepraszam, że moje imaginy ciągle są, że główna bohaterka przyjaźni się z JB ale ja kocham coś takiego pisać. Wiem, że po pierwszej części nastąpiła zmiana narracji ale ja zrobiłam to specjalnie. Kwestie komentarzy... Nie będę się nawet wypowiadać, strasznie mnie to dobija ale wierzę w Was i mam nadzieje, że tu będzie więcej.
jej ... świetny jest!
OdpowiedzUsuńLubie coś takiego najpierw przyjaźń a potem coś więcej<3 Świetnie to napisałaś! I cieszy mnie to że taki długi <3 :D
Jest cudny czekam na następną część<3
@alexxys96
Jejku! Cudo, już nie mogę doczekać się drugiej części!
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co napisać xd
@mika1756
imagin po prostu cudowny! strasznie poprawiłaś mi nim humor, co już pisałam na twitterze. ja też uwielbiam takie imaginy, gdy przyjaźń przeradza się w coś więcej awwww. długość w sam raz! z niecierpliwością czekam na następną część, pozdrawiam @dajmibit
OdpowiedzUsuńjejku, jaki cudowny! bardzo mi się podoba, nie mogę się doczekać drugiej część. a to, że główna bohaterka przyjaźni się z Justinem jest takie.. urocze. kocham Twoje imaginy i zawsze czekam na kolejną dawkę. czekam na kolejną część <3 / @ForeverBelieb12
OdpowiedzUsuńcudny! awwww <3 czekam na dalszą część :* @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńkldjbsdfcbnxjksdbkffjjlsdfbjdksdfj, o mój boże *_*
OdpowiedzUsuńjaki, cudny! zakochałam się w nim <3
@StrongForDemz ♥
czekam na dalszą część ! < 33 cudny : 3
OdpowiedzUsuń@xoPaulaoxXD
Czytam już piąty czy ósmy raz i tworzę w głowie następną część! Wyśmienite jak wisienka na torcie <333 Przyjaźń w miłość hmmm znam to z własnego doświadczenia i niestety nie kojarzy mi się z czymś dobrym... ale w tym wypadku musi być inaczej!!! Aaaawww dawaj następny jak najszybciej! Jest długaaaśnyyy i dobrze,bo ma się co czytać. Lubię takie historie o przyjaźni w miłość,bo to słooodkie,ale żeby ta miłość była trwała <3333 Kurde,ale się rozpisałam... Świetne jak zawsze ;* @swag_usa
OdpowiedzUsuńkocham to <3 informuj mnie o następnym @purple_joanne
OdpowiedzUsuńgcfgsdcjhbavsxahjgvscgtasvghcsvag, OMG, OMG, OMG <33333333 Zatkało mnie... naprawdę. Nie mam pojęcia co w tej chwili powiedzieć. Zdecydowanie jest to mój ulubiony na tym blogu. Nie wiem czemu, ale mnie oczarował. Po prostu się w nim zakochałam ☻ Uwielbiam gooo! I chcę więcej takich! Naprawdę.. nie mogę oderwać od niego oczu... jest taki. wspaniały, cudowny i słodki <3 A Justin... na początku go „nie lubiłam” w sensie nie, że coś tylko jak stali na tym „balkonie” to mnie wkurzył o to tak naprawdę. Był taki chamski przez chwilę.. Ughh. Najpierw, że chce się od tego oderwać i wrócić, a potem, że nie chce i chciałby do LA. No błagam... co za dupek -.- Przepraszam, że tak mówię i sama się za to nie lubię, bo czuję się jakbym mówiła to o naszym prawdziwym Justinie, no ale kurde :p W każdym razie końcówka jest mega słodka, a Justin jest tam już kochany, tak samo jak na początku, gdy ją przytulał ♥ Nooo... i to by było chyba na tyle z mojej strony... A więc proszę cię, błagam dodaj już tą drugą część. Dla mnie? Prooooszę <3 hjdcvhgsd, ja już chcę to przezytać :c Koooocham ;*** - @BieberMyHun
OdpowiedzUsuńnajśliczniejszy imagin na świecie! Kocie! :D jesteś cudowna♥
OdpowiedzUsuńZajebisty jak prostownica do bananów mojej babci !
OdpowiedzUsuńomomomomomom ccccccccccuuuuuuuuuudddddddddnnnnnnyyyy ze max
OdpowiedzUsuń