“He took his anger out on her face, and she kept all of the pain locked away.”
Niespokojnie i z powrotem. Chodziłam tak w kółko od godziny, a echo każdego kroku roznosiło się po całym, spokojnym domu. Obawiałam się aż za nadto, kompletnie nie wiedziałam gdzie był. Nie dzwonił do mnie ani w jakikolwiek inny sposób nie dał mi znać, że się spóźni. Justin nigdy czegoś takiego nie zrobił. Nigdy. Miał dopiero 18 lat ale był niesamowitym chłopakiem i ojcem. Tak, powiedziałam ojcem. Mieliśmy dwójkę dzieci: Anthony który miał dwa lata i April która miała sześć miesięcy.
Szybko się odwróciłam kiedy usłyszałam jak samochód podjeżdża pod dom. Parę sekund później drzwi otwarły się z głośnym trzaskiem. To była ta noc, kiedy mój Justin odszedł, a zastąpił go jakiś potwór.
Podszedł do mnie i nic nie powiedział ani jednego słowa, po prostu podniósł pięść, a następną rzeczą którą zobaczyłam jak nogi się pode mną ugięły, a ja wylądowałam na ziemi. Chciałam wstać, kiedy on z całej siły kopnął mnie w brzuch. Cios za ciosem, a ja próbowałam się jakoś bronić, a przynajmniej wstać. Dalej mnie bił coraz szybciej i mocniej. Zatrzymał się na moment, a ja spojrzałam na niego przerażona. Ciężko oddychał i patrzył na mnie z góry.
-Justin...- wyszeptałam przestraszona.
-Zamknij się szmato!- usłyszałam, a potem poczułam kolejny cios w żołądek. Krzyknęłam z bólu.
Dlaczego on to robi?
“Through the wind and the rain she stands hard as stone in a world that she can’t rise above. But her dreams give her wings and she flys to a place where she’s loved...concrete Angel”
Obudziłam się obok Justina, pewnego ranka, miesiąc później. Spojrzałam na niego i zobaczyłam chłopaka którego kiedyś znałam i chciałabym znowu poznać.
******************************
Flashback
Zaczęłam chichotać, ponieważ Justin zaczął mnie ciągnąć do szafy w kuchni.
-Co ty robisz?- zapytałam i znowu zaczęłam się śmiać, ale on przerwał mi słodkim pocałunkiem złożonym na moich ustach.
-Po prostu chce cię pocałować.- wzruszył ramionami i uśmiechnął się bezczelnie. Znowu pochylił się i mnie pocałował, tym razem bardziej i namiętniej.
-Kocham cię.- powiedział ciągnąc mnie do środka szafy.
-Ja też cię kocham.- odpowiedziałam- Wow! Nie wiedziałam, że ta szafa jest taka wielka.
Rozejrzałam się w około zdumiona.
-Nigdy cię nie skrzywdzę.- obiecał patrząc mi w oczy.
-Wiem.- uśmiechnąłem się ciągnąc go po kolejny pocałunek.
-Przestać kochanie, musimy nakarmić dzieci. Ale kiedy pójdą spać...- wyszeptał mi do ucha.- Cała będziesz moja.
Tej nocy kiedy dzieci zasnęły Justin pociągnął mnie do naszej wspólnej sypialni i pocałował mnie delikatnie. Pocałował mnie bardzo namiętnie i przybliżył do siebie najbliżej jak to było możliwe. Objęłam go najmocniej jak umiałam, on gładził mnie po włosach i plecach. Nasze języki tańczyły, ręce oplatały nasze ciała, nie słyszałam nic oprócz jego oddechu. Całował namiętnie moją szyję, uszy i dekolt. Czułam jak delikatny prąd przeszywa moje ciało od czubka głowy po końcówkę palca u stóp. Jęknęłam z podniecenia, a on uśmiechnął się pod nosem. Justin skorzystał z okazji i wsadził ręce pod moje plecy. Podniósł mnie i w tym momencie znalazłam się na jego kolanach. Siedzieliśmy tak na łóżku i całowaliśmy się namiętnie. Przechylił się i stracił równowagę przez co oboje wylądowaliśmy na podłodze. Zaczęłam się głośno śmiać, zapominając o tym, że mogłam obudzić dzieci.
-Przestań się śmiać!- powiedział z wyrzutem.- Jesteś po prostu zazdrosna o mój swag.
-Nie masz czegoś takiego.- dokuczałam mu.
-Oczywiście, że mam!- powiedział oburzony.- Mam sex swag.
Znowu położył mnie na łóżku, a ja doskonale widziałam jego brązowe oczy. Przesunął ręką wzdłuż moich ud, podwinął moją sukienkę. Przesuwał tak opuszkiem w dół i w górę, zapoznając się z moim ciałem wolno, a moje podniecenie zostało wystawione na próbę. Chciałam zasmakować go już, tu i teraz jednak on chciał się mną pobawić. Jego usta grały ze mną w grę, której jeszcze nazwy nie znałam. Zaczął bawić się suwakiem od mojej sukienki, po chwili jej nie miałam. Gwałtownie się ruszyłam i teraz ja górowałam. Zaczęłam całować go po szyi, a moje ręce zajęły się jego koszulką. Jęknął i powiedział:
-Tak strasznie cię kocham.
-Ja też cię kocham.- opowiedziałam na chwilę przestając go całować. On przewrócił mnie pod siebie i zaczął wolno całować moją szyję. Cicho pojękiwałam, a moje ciało przechodziły dreszcze. Nagle się zatrzymał, ale jego usta dalej dotykały mojej skóry.
-Co?- spytałam patrząc na niego zdezorientowana.
-Swag.- szepnął mi do ucha, a ja zaczęłam się śmiać.
*************************************
Najgorsze wspomnienia miałam z tych ostatnich miesięcy. Justin stał się bardziej gwałtowny i wybuchowy. Przerażał mnie i to mnie cholernie bolało. Prawdziwy ból sprawiało mi to, że pewnego dnia musiałam opuścić Justina, bo bałam się o nasze dzieci.
Moja najlepsza przyjaciółka Ashlyn zaczęła się wtedy spotykać z Nickiem Jonasem, ale on szybko złamał jej serce i wrócił do Miley. Ashlyn długo nie rozpaczała i znalazła się u boku Rayna. Ale dzięki ich krótkiemu związkowi ja poznałam Joe i chociaż był ode mnie 4 lata straszy zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Oczywiście przed tym jak wyprowadziłam się od Justina, często musiałam zakrywać siniaki. Ale właśnie wtedy, tego popołudnia kiedy wróciłam do domu wszystko się zmieniło.
-Gdzie do cholery byłaś?!- domagał się wyjaśnień. Rzucił mnie o ścianę, a ja wykrzywiłam się z bólu. Nie potrafiłam nic powiedzieć, mogłam tylko patrzeć na niego z przerażeniem. Ale on jeszcze nie skończył.
-Jesteś zwykłą niewdzięczną suką!- wykrzyczał.
To trwało jeszcze parę godzin, dzieci płakały ale Justin się nie przejmował. Nigdy nie podniósł na nie ręki i przynajmniej za to byłam mu wdzięczna. Skończył i zostawił mnie na podłodze gdzie zwijałam się z bólu. Nie wiem jak udało mi się wstać, ale jakoś to zrobiłam, poszłam do telefonu i zadzwoniłam do Joe. Tak jak mi poradził wzięłam swoje dzieci, tyle rzeczy ile mogłam i wyszłam na dobre.
Siedziałam obok Joe który zajmował się April. Mała głośno się śmiała, a mi przypomniał się Justin. Minął rok odkąd go zostawiłam. Nie spotkałam się z nim od tego czasu, chodź ciągle widziałam go w telewizji. Jego życie kręciło się wokół wywiadów w telewizji i radiu. Właśnie tego nienawidziłam. Nigdy nie potrafił powiedzieć ,,stop" i odpocząć. Nigdy nie zatrzymał się na chwilę. Przez ten rok dużo się zmieniło. Wynajęłam mieszkanie, sama dobrze sobie radziłam, a wokoło otaczali mnie ludzie na których mi zależy. Jednak nic nie mogło mi zapełnić pustki po Justinie. Kochałam go nadal i wiedziałam, że będę go kochać do końca mojego życia. Tylko ten człowiek którego pokochałam już nie istniał...
Dźwięk telefonu gwałtownie wyrwał mnie ze snu. Popatrzyłam na zegarek. Czwarta w nocy to najlepsza pora na telefon.
-Tak słucham?- przywitałam się odbierając.
Głos na drugim końcu został stłumiony i brzmiało to jak płacz ale nie wiedziałam o co chodzi.
-Co się stało?- zapytałam zaniepokojona.- Rayn o czym ty mówisz?
-Juateahsdfhe- właśnie tak to dla mnie brzmiało.
-Rayn! Mów wyraźnie!- zirytowałam się zachowaniem mojego przyjaciela.
-Justin nie żyje.
Cały mój świat się zawalił.
-C-co?- wyjąkałam.
-Justin nie żyje, do cholery Megan!- wykrzyczał do słuchawki.- Nie słyszysz?!
------------------------------------------------------------
Nie wiem co ja mam z tym zabijaniem Biebera... Już drugi raz. Uznałam, że imagine na jeden raz będzie za długie więc rozbiłam je na dwie części. Jak wam się podoba? Ja jestem w sumie zadowolona.
Chciałam o coś zapytać. Napierdoliłam sobie głowę Dangerem (jeżeli ktoś nie wie kto to to odsyłam go tu. Z tego przejęcia to wymyśliłam do tego własną historię. Bez Kelsey i w ogóle. A więc... chcecie imagine o tej treści? Piszcie w komentarzach.
A właśnie jeżeli o tym mowa. Dziękuje za komentarze i proszę tutaj o następne, bo nie jestem pewna czy wam się spodoba.